Wywiad z Elżbietą Kłobus i Zofią Wieczorek
Rozmawiała Iza Podlaska
Pod koniec 2007 roku ukazała się książka na temat astrologii zatytułowana Z astrologią pod rękę, którą napisały dwie panie astrolog ze Śląska: Elżbieta Kłobus i Zofia Wieczorek. Izabela Podlaska zadała im kilka pytań, aby przybliżyć czytelnikom naszego portalu ich pracę i astrologiczne pasje.
Astrologią obie zajmujecie się od lat, piszecie artykuły o tematyce astrologicznej, prowadzicie praktykę astrologiczną w Katowicach. Skąd pomysł na wydanie książki właśnie teraz?
W ramach współpracy z miesięcznikiem Szaman, miałyśmy nieraz okazję prowadzić wykłady na tematy astrologiczne, aby przybliżyć ludziom tę „królewska wiedzę”. Z astrologią pod rękęZauważyłyśmy, że ludzie nie związani z astrologią najbardziej lubią słuchać opowieści o „swoich” znakach zodiaku, i tak narodził się pomysł pisania artykułów o astrologii na podstawie archetypowych cech znaków zodiaku. Ale pisałyśmy nie tylko o cechach znaków zodiaku. Od czasu do czasu „podrzucałyśmy” czytelnikom bardziej skomplikowane tematy, takie jak progresje, żywioły, horoskopy państw, tranzyty planet, cykl Jonasa itp., aby takim sposobem obalić chociaż trochę mity o astrologii i wrzucaniu jej do jednego worka z „wróżeniem z fusów”. Powoli nasi czytelnicy i słuchacze zaczynali wykazywać coraz większe zainteresowanie tematem i z czasem coraz więcej osób pytało nas, kiedy napiszemy książkę. I to właśnie oni nas zmobilizowali. Pomysł więc już był. A dlaczego właśnie teraz? To już działanie planet.
Zofia Wieczorek: Ja mam w tegorocznym solariuszu Merkurego i Słońce na MC, dodatkowo Wenus w 10 domu. A w progresjach właśnie Merkury spotkał się ze Słońcem w trzecim domu.
Elżebieta Kłobus: Ja również mam w obecnym solariuszu Słońce przy MC i Merkurego w 10 domu. Ponadto moje progresywne Słońce i progresywny Merkury już od jakiegoś czasu znajdują się w piątym domu. A tak na marginesie, zawsze coś pisałam (niekoniecznie astrologicznego), jako że urodzeniowo mam Słońce i Merkurego w trzecim domu. Reasumując, teraz to chyba dobry czas dla nas obu, aby dać się poznać szerszemu gronu ludzi właśnie z tego, co mamy do powiedzenia. I wyszła książka. Jak widać, astrologia działa.
Czy długo szukałyście wydawcy?
Wydawnictwo KOS ma swoją siedzibę w Katowicach, tutaj też wydawany jest miesięcznik Szaman, z którym współpracujemy od kilku lat. W kręgu zainteresowań obu tych „firm” jest szeroko rozumiana ezoteryka, nic więc dziwnego, że w Szamanie można przeczytać o pewnych nowościach wydanych przez KOS, a KOS jest otwarty na współpracę z ludźmi piszącymi w Szamanie. Tak więc nasza współpraca z wydawnictwem KOS została zainicjowana w sposób niejako całkowicie naturalny.
Jak zaczęła się wasza życiowa przygoda z astrologią?
E.K.: Jeśli o mnie chodzi, astrologia interesowała mnie od lat szkolnych. Oczywiście było to czytanie o znakach zodiaku i tym podobne. Nie było przecież na rynku księgarskim żadnych (oprócz Szumana) książek. Czułam, że to nie wszystko, że ta wiedza musi być bardziej skomplikowana i obszerniejsza. Kiedy po raz pierwszy wpadł mi do ręki numer miesięcznika nauczycielskiego bodajże Nurt (nie jestem pewna nazwy), gdzie Leszek Weres opisywał znak Wagi na przykładzie Telimeny i Barbary Niechcic (co zresztą okazało się pierwowzorem opisów w Homo Zodiacus), było to dla mnie objawieniem. A gdy już kupiłam Mandalę Życia, nabrałam pewności, że astrologia będzie moją pasją. Ale że życie nie jest takie różowe, musiałam poczekać na swoją szansę do konkretnej nauki. Gdy już stworzyły mi się możliwości czasowe, trafiłam na I Ogólnopolską Szkołę Astrologii Leszka Weresa, która odbyła się w 1990 roku w Kolumnie. A następstwem były kolejne szkoły, seminaria, wykłady i warsztaty. I jak u wielu osób, najpierw to było zajęcie hobbystyczne, aż wreszcie stało się w pewnym momencie profesjonalnym.
Z.W.: Moja przygoda z astrologią zaczęła się w stanie wojennym, kiedy to wielu rzeczy nie wolno było robić, a już na pewno spotykać się w większych grupach. Na przekór tym zakazom w Katowicach pewna grupa osób zaczęła organizować wykłady i spotkania dla ludzi, którzy interesowali się „dziwnymi rzeczami” – na początku głównie radiestezją. Tam właśnie poznałam człowieka, który umiał obliczyć horoskop, a że znałam swoją dokładną godzinę urodzenia, otrzymałam od niego ręcznie narysowane kółko z dziwnymi znaczkami. I potem coraz częściej słyszałam: „no tak, nie mogłaś się inaczej zachować, przecież jesteś zdeterminowana astrologicznie.” Dla osoby ze Słońcem w Koziorożcu było to – mówiąc delikatnie – głupim gadaniem. Jak to, ja czymś tam zdeterminowana? Oczywiste bzdury! Ale żeby udowodnić temu człowiekowi, że jest w błędzie, musiałam poszukać argumentów. No i kupiłam pierwszą książkę astrologiczną – W kręgu znaków zodiaku Leszka Szumana (wtedy była to jedna z bardzo niewielu pozycji na polskim rynku księgarskim, a pierwsza, jaka wpadła mi w ręce). Przeczytałam, a jakże – i stwierdziłam, że może nie do końca, ale coś w tym jest. Jakiś czas potem pojechałam na wczasy do Przyjezierza organizowane przez Bydgoski Ośrodek Radiestezyjny, a tam m.in. trafiłam na kurs astrologii prowadzony przez Leszka Weresa. Takie były moje początki. A efekt – widoczny, z niedowiarka stałam się wielką zwolenniczką astrologii. Potem jeździłam na wszystkie „weresjady” – szkoły astrologiczne organizowane przez Leszka Weresa. No i astrologia zadomowiła się w moim życiu. Astrologią zainteresowały się też moje dzieci. W czasach, kiedy w Polsce nie było jeszcze sensownych książek o tej tematyce, syn przetłumaczył nam z angielskiego kilka pozycji. A córka, wtedy jedna z najmłodszych uczestniczek „weresjad”, do tej pory aktywnie zajmuje się astrologią.
Jako ciekawostkę podam, że książkę W kręgu znaków zodiaku kupiłam 18 maja, a potem dowiedziałam się, że jest to dzień urodzin Leszka Weresa. Czyżby przeznaczenie?
Jakich polskich nauczycieli astrologii i autorów podręczników astrologicznych cenicie najbardziej?
Największy sentyment ma się chyba do tych nauczycieli, którzy wprowadzają w daną dziedzinę, którzy ukazują nowy świat. Tak się złożyło, że w naszym przypadku był to Leszek Weres, tak więc obie jego cenimy najbardziej, jako tego pierwszego nauczyciela. A poza tym utrzymujemy stałe kontakty z osobami, które zaczynały swoją przygodę z astrologią w tym samym czasie, co my – i tu chciałybyśmy wymienić Jarka Gronerta. Ponadto stale wymieniamy swoje doświadczenia z grupą „weteranów astro” na corocznych warsztatach i uczymy się nawzajem.
Jeżeli chodzi o autorów książek, to w latach naszej wczesnej nauki były książki Leszka Szumana i Leszka Weresa. Miałyśmy zresztą to szczęście, że książka Homo Zodiacus L. Weresa powstawała na naszych oczach i niejeden cytat w tej książce został „podrzucony” autorowi przez nas i naszych ówczesnych kolegów. Natomiast z autorów zagranicznych najbardziej poważanymi przez nas są: Dane Rudhyar, Stephen Arroyo, Tracy Marks, Bil Tierney, Liz Greene, Jeanne Avery.
Dla kogo napisałyście tę książkę?
Nasza książka jest dla wszystkich, nie tylko dla tych, którzy już coś tam wiedzą z astrologii. Stwierdziłyśmy, że obecnie nie ma tego typu pozycji na rynku księgarskim. Chciałyśmy, aby nie był to podręcznik, lecz książka, która zainteresuje ludzi i skłoni do nauki astrologii, a co najmniej zaszczepi w nich przekonanie, że „coś w tym jest”. Dlatego starałyśmy się pisać jasnym językiem, który będzie łatwy w czytaniu i w zrozumieniu nawet trudniejszych tematów. Zresztą mamy już sygnały od ludzi „spoza branży”, że książkę świetnie się czyta i najważniejsze – wszystko się rozumie. To dla nas bardzo ważne, to, że nie jest to książka tylko dla wybrańców.
Czy osoby, które znają już podstawy astrologii, znajdą w waszej książce coś dla siebie?
Książka pisana jest w taki sposób, aby i osoby znające w pewnym stopniu astrologię znalazły w niej coś dla siebie. Przede wszystkim – archetypy. Często widać, że nawet osoby nieźle znające astrologię mają problemy z archetypami. Lektura naszej książki na pewno poszerzy spojrzenie wielu osób właśnie na archetypy. Nie trzeba chyba żadnego astrologa przekonywać, że cała interpretacja horoskopu opiera się na archetypowych cechach planet i znaków zodiaku. Niezależnie od tego, jakie techniki interpretacji zastosujemy, to właśnie gruntowna znajomość archetypów gwarantuje jej trafność.
Osobiście zaskoczyły mnie w książce to, że pokazałyście swoje artystyczne talenty. Nie wiedziałam, Elu, że piszesz wiersze. Jestem też pod wrażeniem, jak Zosia ładnie i dowcipnie rysuje. Czy to są wasze pasje, którym poświęcacie wolny czas?
- K.: Nie uzurpuję sobie prawa do nazywania siebie poetką. Od dzieciństwa pisałam różnego rodzaju wierszyki i wiersze, najczęściej okolicznościowe lub humorystyczne fraszki. Wszyscy moi bliscy i znajomi wiedzą o tym i często czekają na wierszowane życzenia. Ponieważ na warsztatach astrologicznych również „popełniałam” tego typu działania, pomyślałam sobie, że dobrze byłoby takie kwintesencje cech ująć w wierszowanej formie. To od razu sygnalizuje, że książka nie będzie nudna. Mam nadzieję, że mi się udało. Oczywiście w czasie wolnym zajmują mnie jeszcze inne zagadnienia. Lubię sport (pływanie, jazda na rowerze), lubię chodzić na koncerty i do kina, lubię czytać, chociaż ostatnio coraz mniej czasu mam na beletrystykę, gdyż oprócz astrologii interesują mnie także: mitologia, reinkarnacja, psychologia, no i trzeba być na bieżąco z wydarzeniami. Jednym słowem nie mam nadmiaru czasu.
Z.W.: Nie ja jestem autorką rysunków, lecz moja córka. Ja, z racji swojego zawodu, umiem rysować, ale tylko od linijki. Rysunki to dzieło Basi.
Natomiast jeżeli chodzi o wolny czas, to staram się spędzać go aktywnie. W lecie można spotkać mnie w parku, jak „śmigam” na rolkach. Poza tym dużo medytuję (wbrew pozorom, to też aktywność) i ćwiczę Qi-gong. W wolnych chwilach chciałabym wreszcie obejrzeć w spokoju te wszystkie filmy z ukochanego przeze mnie Nepalu i Tybetu, które dzielnie nagrywam, i które – jako słoneczny Koziorożec – mam skatalogowane. Ale na razie musi zadowolić mnie to, że je mam.
Na końcu książki nie żegnacie się z czytelnikami, ale zapowiadacie kontynuację – czyli kolejne książki. Kiedy się ukażą i o czym będą?
Planujemy następną książkę, która będzie głównie o miłości i o związkach. Mamy już sporo materiałów. A kiedy się ukaże? Oczywiście przy sprzyjających aspektach, a więc to pytanie bardziej do planet niż do nas. A tak poważnie – najpierw musimy ją ukończyć.
Dziękuję Wam za wywiad i zapraszam serdecznie czytelników naszego portalu do czytania Waszej książki!
http://czary.pl/astrologia/podstawy_wywiad_klobus_wieczorek.php